Kliknij tutaj --> 🐑 jak żyć w nieudanym małżeństwie
Jezus nauczył mnie żyć w trudnym małżeństwie i uzdrowił moją kobiecość – świadectwo. Bardzo dużo dziewczyn wychodzi za mąż będąc już nieczystą. Bóg musi dać bardzo dużo siły, aby doprowadzić to małżeństwo do stanu duchowego. Dopiero po nawróceniu Pan Bóg mi ukazał moją grzeszność i nędzę. Byłam kobietą sukcesu.
Przemilczane nieszczęście w małżeństwie. Jak obłaskawić los, żyć lżej - Netkobiety.pl Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy
Sytuacja, w której paraliżujący lęk dotyczy małżeństwa, określana jest jako gamofobia. Objawy wyróżnione w klasyfikacjach chorobowych, które uważa się za „uniwersalne” dla każdej fobii, to: duży lęk przed przedmiotem fobii (tzw. bodźcem), duża obawa przed zetknięciem się z bodźcem, i/lub tendencja do unikania tego
Wydany: 24 marca 2008. „ My All ”. Wydany: 14 kwietnia 2008. „ Butterfly ”. Wydany: 1 lipca 2008. „ Honey ”. Wydany: 28 października 2008. E=MC² – jedenasty album studyjny amerykańskiej piosenkarki Mariah Carey. W pierwszym tygodniu od premiery w USA sprzedał się w 462 971 egzemplarzy i zadebiutował na 1. miejscu listy
Z niebywałą szczerością, wylewnością i, co najważniejsze, humorem opowiada między innymi o trudach dzieciństwa, anoreksji i bulimii, uzależnieniu od sportu, nieudanym małżeństwie, samotnym macierzyństwie i wieloletniej własnej terapii jako osoby współuzależnionej, cały czas między wierszami podkreślając, że człowiek jest
Tout Les Site De Rencontre Gratuit Du Monde. Jeśli chcesz ponownie wyjść za mąż, oto, co musisz wiedzieć. Statystyki zgromadzone przez GUS nie pozostawiają wątpliwości, jakie małżeństwa rozpadają się najszybciej. Rozwodem zwykle kończą się związki zawarte w młodym wieku (przed 24. rokiem życia). I te z krótkim stażem – góra kilkuletnim. Jednak rozwód nie oznacza przecież, że już nigdy się z nikim nie zwiążesz. Choć potrzeba czasu, by wyleczyć rany po nieudanym małżeństwie i na nowo zbudować zaufanie do mężczyzn, w końcu przychodzi moment, gdy chcesz ułożyć sobie życie. Opowiada o tym Natalia, lat 26. „Rozwiodłam się młodo i bardzo szybko. To, co zrobiliśmy, było kompletnym szaleństwem – zaręczyny po pół roku, ślub po roku, choć wszyscy nas ostrzegali. Byliśmy jednak w sobie szaleńczo zakochani, myślałam, że tak będzie zawsze. Gdy się pobieraliśmy, miałam 23 lata. Po dwóch latach byliśmy już po rozwodzie. Wspólne mieszkanie, problemy z pracą i proza życia boleśnie sprowadziły nas na ziemię. Kłopoty dnia codziennego przesłoniły łączące nas uczucie. Doszło do tego, że nie mogliśmy już na siebie patrzeć. Rozwód, choć koszmarny, był nieunikniony. Dobrze, że przynajmniej nie mieliśmy dzieci”. Po takich doświadczeniach trudno ponownie zaufać drugiej osobie. A powtórka z małżeństwa wydaje się szaleństwem. Zdarza się jednak, że pojawia się właściwa osoba i drugie małżeństwo zaczyna stawać się realne. Co wtedy? Są powody, które świadczą o tym, że drugie małżeństwo może być lepsze od pierwszego. To nie tak, że skoro raz się nie udało, to drugi raz też pewnie zakończy się fiaskiem. Niekoniecznie. Istnieją nawet badania naukowe, które potwierdzają, że drugie małżeństwo często bywa bardzo szczęśliwe. Z kilku przyczyn. - Trening czyni mistrza – w każdej dziedzinie. Wielkim atutem drugiego małżeństwa jest doświadczenie wyniesione z pierwszego. To, co przeżyłaś – nawet jeśli okazało się porażką – jest cenną lekcją, z której powinnaś wyciągnąć wnioski. Już wiesz, dlaczego poprzedni związek się nie udał. Już wiesz, czego nigdy nie będziesz tolerować u partnera. Już wiesz, jak zachowywać się w różnych sytuacjach. Już wiesz, jak wypracować kompromis. To nieoceniona wiedza, której osoby wchodzące w związek małżeński po raz pierwszy zwykle nie mają. - Wyjaśnij wszystko z nowym partnerem – być może są powody, dla których całkowite zerwanie kontaktów z byłym mężem nie wchodzi w grę (np. dzieci, wspólne interesy). Twój nowy partner musi mieć tego świadomość. Wyjaśnij mu dokładnie, jak wygląda twoja sytuacja osobista. Wytłumacz, dlaczego i z jaką częstotliwością musisz widywać się z eksmężem. Postaw sprawę jasno. Pamiętaj, że rozwód, przez który przeszłaś, wcale nie oznacza, że nie nadajesz się do małżeństwa albo że jesteś niedojrzała psychicznie. Między tobą a twoim byłym mężem coś nie zagrało – nie byliście dopasowani. Ruszyliście w swoje strony, by żyć dalej bez siebie. Gdy już przełkniesz gorycz porażki, pomyśl, że otwierają przed tobą zupełnie nowe perspektywy i możliwości. Zwłaszcza na zbudowanie nowego, znacznie lepszego i dojrzałego związku. Ewa Podsiadły-Natorska - Lepiej znasz siebie – rozwód to punkt zwrotny w twoim życiu. Wymaga zatrzymania się, pochylenia nas dobą i zajrzenia w głąb siebie. Rozwód uczy cię wiele o samej sobie. Dzięki niemu wiesz, jakie cechy w partnerze liczą się dla ciebie najbardziej. Wiesz także, czego nigdy nie zaakceptujesz. Drugie małżeństwa są udane, bo rozwodnicy mają świadomość, jakich błędów powinni się wystrzegać. Wskazówka od jednej z internautek: „Dzięki rozwodowi nauczyłam się, czego oczekuję od partnera i małżeństwa. To była bardzo cenna lekcja. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś znowu wyjdę za mąż, ale gdyby to miało nastąpić, wiem więcej o swoich potrzebach i słabościach, z których wcześniej nie zdawałam sobie sprawy”. - Bardziej się starasz – tym bardziej, im trudniejszy okazał się rozwód. Ta zasada ma zastosowanie zwłaszcza do tych par, w przypadku których zarówno kobieta, jak i mężczyzna chcą pobrać się po raz drugi. Pragnienie, by tym razem się udało, w przypadku ponownego małżeństwa jest większe. Bardziej się więc staracie, co korzystnie wpływa na wasze relacje. Bo już wiecie, co się dzieje, gdy nie pracuje się nad związkiem. - Nie śpiesz się – być może po fiasku pierwszego małżeństwa odczuwasz presję, by jak najszybciej znowu wyjść za mąż, jeśli się jednak pośpieszysz, może się to skończyć… drugim rozwodem. Statystyki przywołane przeze mnie na początku niezbicie świadczą o tym, że często rozstajemy się przez pośpiech. Dlatego zanim zdecydujesz się na drugi ślub, daj sobie trochę czasu. - Bądź rozważna – leczenie ran po rozwodzie bywa trudne. Uważaj tylko, by nie stracić instynktu samozachowawczego. To znaczy, że gdy spotkasz uroczego, szarmanckiego mężczyznę, nie rzucaj się od razu w wir tej znajomości. Fakt, że między wami zaiskrzyło, to za mało, by stworzyć dobre małżeństwo (chyba powinnaś coś na ten temat wiedzieć, prawda?). Zachęcam cię, byś była rozsądna. - Nie wałkuj ciągle nieudanego małżeństwa – nie wolno ci tego zrobić. To jasne, że twój nowy partner musi poznać twoją historię i dowiedzieć się, że byłaś już kiedyś mężatką (w końcu nie ma powodu, by to ukrywać). Nie znaczy to jednak, że twój rozwód powinien być waszym tematem numer jeden każdego dnia, przy każdej okazji. Musisz uwolnić się od przeszłości – a jedynym sposobem, by to zrobić, jest pogodzenie się z nią i ruszenie przed siebie. Wnioski? Drugie małżeństwo uda się, jeśli wiesz, co szwankowało w poprzednim. Wyciągnięcie wniosków z nieudanego związku jest koniecznością. I podstawą, by drugie małżeństwo nie zakończyło się rozwodem. Świadoma swoich mocnych i słabych stron jesteś w stanie zbudować dobry, solidny związek. Doświadczenie, które zdobyłaś z poprzednim małżeństwie (mimo że nieudanym), pomoże ci stworzyć satysfakcjonujące drugie małżeństwo. Jest jeszcze kilka spraw, o których trzeba pamiętać przed ponownym wstąpieniem w związek małżeński. Oto wskazówki, dzięki którym drugi związek będzie udany. - Nie porównuj partnerów – zakładamy, że twoje ponowne małżeństwo będzie znacznie bardziej udane od pierwszego, może się jednak zdarzyć, że u nowego partnera pojawi się jakaś wada, której twój eksmąż nie miał. Co wtedy? Nigdy, pod żadnym pozorem nie porównuj swoich partnerów. To zupełnie różni mężczyźni, a takie zestawienia wad i zalet nie mają sensu. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Zakończenie związku to ogromnie emocjonalne wydarzenie. Kłótnie, wymówki i wyrzuty mogą być częścią tego procesu. Istnieją jednak możliwości, aby rozwód odbył się w atmosferze obopólnego porozumienia. Warto postarać się o opanowanie nerwów, aby oszczędzić sobie dodatkowych, negatywnych emocji. Rozwód czy raczej nieudany związek Każdy, kto bierze ślub, ma nadzieję, że zalegalizowany związek przetrwa wszystkie trudności i będzie trwał wiecznie. Te słowa słyszy się przecież podczas składania przysięgi małżeńskiej. Nikt w tym momencie nie myśli nawet o ewentualnym rozstaniu. Zdarza się jednak, że uczucie między dwojgiem ludzi nie wytrzymuje próby czasu i zaczyna powoli wygasać. Nie ma już między nimi nici porozumienia, nie potrafią się ze sobą komunikować, a w związku zaczyna brakować szacunku i akceptacji. Niekiedy partner ma problem z zachowaniem wierności. Powodem, dla którego rozwód dla wielu małżeństw jest jedynym wyjściem z sytuacji to nie tylko zdrada, lecz przegrana walka z szarą rzeczywistością. Wiele osób ma zbyt idealne wyobrażenie o miłości i związkach partnerskich. Niektórzy wyobrażają je sobie niemalże jak bajkę, w której panuje wieczne szczęście i uczucie spełnienia. Piętrzące się poważne nieporozumienia prowadzą do utraty nadziei oraz chęci walki. Na kłótnie i problemy nie ma miejsca w naszych bajkowych wyobrażeniach o związku. Pozostaje pytanie czy zostać w nieudanym małżeństwie, czy się raczej rozwieść. Bolesne rozstanie Rozwód to bolesne doświadczenie. Na początku małżeństwa nikt nie wyobraża sobie, że to właśnie rozpad jego związku wpłynie na wielkość statystyk rozwodowych. Niekiedy jest to jedyne wyjście z sytuacji. Tkwienie w toksycznym związku, który zamiast szczęścia i wielkiej miłości daje jedynie cierpienie i rozczarowanie, nie ma wiele sensu. W takiej sytuacji należy dobrze rozważyć sytuację i dla dobra własnego oraz bliskich nam osób nie przedłużać związku, który nie spełnia naszych oczekiwań. Rozwód to nie tylko formalności Rozpad pożycia to nie tylko kłopotliwe formalności, ale przede wszystkim ból rozstania, zawód miłosny i ogromne rozczarowanie. Często małżonkowie rozstają sie po cichu, bez większych emocji. Jednak zdarzają się również burzliwe rozstania, co powoduje jeszcze większe cierpienie i nie pozwala zapomnieć o bólu. W takich momentach ważne jest wsparcie rodziny, a niekiedy nawet psychologa. Dzięki temu łatwiej jest się pozbierać po rozwodzie. Bliskie osoby będą wspierać wszelkimi możliwymi im sposobami w układaniu nowego szczęśliwego życia po tak trudnym przeżyciu. O autorze: Redakcja eDarling Zobacz więcej artykułów autorstwa Redakcja eDarling
Jeszcze kilkanaście lat temu emeryci z krajów Europy Zachodniej czy też Stanów Zjednoczonych, gdy przechodzili na emeryturę, oddawali się uprawianiu przeróżnych sportów, odkurzali swoje zarzucone z powodu braku czasu pasje, a także podróżowali. Dzisiaj zdobywają się też na odwagę i decydują na rozwód, jeśli w małżeństwie nie byli szczęśliwi. Podobnie zaczyna być też w Polsce. Krystyna ma nieco ponad sześćdziesiąt lat. Jej małżeństwo trwało 39. Zdecydowała się odejść od męża, czym zaskoczyła dorosłe już dzieci oraz znajomych. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego wzięła rozwód akurat teraz. Zaskoczenie było tym większe, że bliscy nie zauważyli między małżonkami konfliktu. - Nie było widać, że coś złego dzieje się w naszym związku - mówi Krystyna - bo nic się nie działo. Było cicho i pusto. Psychologowie są zdania, że właśnie cisza oraz pustka są symptomami małżeńskiego wypalenia. Po kilku dekadach wspólnego życia ona i on już dawno wypracowali sobie metody wyjaśniania kwestii spornych i nauczyli się akceptować różnice. Bo małżeństwa z długoletnim stażem rozpadają się nie dlatego, że nie mogą się porozumieć, ale dlatego, że partnerzy nic do siebie nie czują i nie mają ochoty tego zmieniać. A jeśli w związku nie ma mocnych i pozytywnych impulsów, pary zaczynają przejawiać oznaki zmęczenia małżeństwem. Żyjemy wszak długo. Małżeństwa z dwudziestoletnim stażem mają w perspektywie kolejne 20, a może nawet 30 lat bycia razem. Dzieci są na swoim, a wnuki nie potrzebują już stałej opieki. Dziadkowie mogliby zacząć nowe życie we dwoje, a tymczasem coraz częściej wolą się starzeć z kimś innym, niż z tą samą od lat żoną, czy tym samym mężem. Według francuskiego Narodowego Instytutu Studiów Demograficznych (INED) liczba rozwodów wśród ludzi po sześćdziesiątce wzrosła - od 1985 roku - dwukrotnie. Zdaniem francuskich naukowców głównie dlatego, że zakochanie przestało być uważane za przywilej zastrzeżony wyłącznie dla młodych. Jeszcze 20 lat temu rozstanie sześćdziesięciolatków było czymś wyjątkowym, a nawet nieprzyzwoitym. Jednak z roku na rok par w wieku - nazwijmy to - emerytalnym, które chciały zacząć życie z kimś innym, jest coraz więcej. Seksuolog z Lyonu Gerard Ribes tłumaczy to wzrostem znaczenia jednostki w społeczeństwie. Dlatego również ludziom starszym daje się prawo decydowania o tym, czego sami chcą. Nie muszą już koniecznie kierować się wyłącznie zasadą, co wypada i co przystoi. Szukają więc nowych dróg rozwoju osobistego. Zwłaszcza jeśli stać ich na to i mają apetyt na życie. Okazuje się na przykład, że częstym powodem rozwodzenia się małżeństw o dużym stażu jest po prostu nuda. Trudno we dwoje znosić szarą codzienność. Tym bardziej, że gdy mężczyzna przechodzi na emeryturę, zaczyna spędzać znacznie więcej czasu w domu, czyli tam, gdzie dotąd królowała kobieta. Pląta się pod nogami, chce decydować o sprawach domowych, które dotąd dla niego nie istniały, a w innych sferach życia nie ma nic nowego do zaproponowania. Nagle okazuje się, że mąż i żona mają własne nawyki i inaczej organizują swój świat, który ma się nijak do świata współmałżonka. Naukowcy twierdzą, że przyczyną wielu rozwodów jest też przemoc. I nie chodzi tu o fizyczne znęcanie się nad drugą osobą, ale o tak zwaną przemoc słowną, co bywa w związkach o długim stażu czymś powszechnym. Innym rodzajem przemocy, który partnerzy stosują wobec siebie, jest przemoc milczenia traktowana jako kara. Alkoholizm i niewierność - częściej jednak ze strony mężczyzny - też bywają powodami rozwodów. Kobiety, nawet te starsze, znajdują wsparcie w otoczeniu i nie chcą już cierpieć do śmierci. Znaczące miejsce wśród przyczyn rozwodów zajmuje też seks, a właściwie jego brak. Okazuje się, że niemal 50 procent sześćdziesięciolatków nie utrzymuje ze sobą kontaktów seksualnych. W Polsce pokutuje tu wychowanie. Wpaja się młodym kobietom i mężczyznom, że seks to jest obowiązek, który ma na celu prokreację. Jeśli cel ten - z przyczyn naturalnych - odpada, nie ma powodu wypełniania obowiązku. Takie nastawienie zmienia się także i u nas, ale chyba wolniej niż w krajach, gdzie starość nie jest postrzegana wyłącznie jak dopust boży, ale jako kolejny, ważny etap w życiu. Ciekawe, że - wedle francuskich badaczy - w sześciu przypadkach na dziesięć to kobieta występuje z inicjatywą rozwodową. Nie jest to jednak proporcja charakterystyczna akurat dla osób po sześćdziesiątce. Utrzymuje się w każdym przedziale wiekowym. Ale nawet jeśli z pomysłem rozwodowym "wyrywa się" partner, to kobieta bywa tą propozycją mniej zaskoczona niż mężczyzna, który dowiaduje się, że jego żona żąda rozwodu. Nie dziwi też, że większość rozwodów dokonuje się w miastach. W większych aglomeracjach jest się bardziej niezależnym, bardziej anonimowym, a przez to mniej narażonym na negatywne opinie sąsiadów czy znajomych. Nie wszyscy po rozpadzie starego związku tworzą nowy. Jeżeli małżonkowie po rozstaniu mieszkają osobno, często wracają do siebie po latach rozłąki. - Tak było i w naszym przypadku - mówi 75-letnia dzisiaj pani Joanna z Krakowa. - Po przejściu męża na emeryturę nie mogliśmy się pomieścić w jednym domu, chociaż żyliśmy w nim razem od prawie 35 lat. Każde było z czegoś niezadowolone, jedno drugiemu przeszkadzało, zamiast się wspierać. Zamieszkaliśmy oddzielnie. Po pięciu latach - tyle zajęło nam przemyślenie sobie wzajemnych relacji - uznaliśmy, że jednak postaramy się wypracować kompromis. Znowu jesteśmy razem, a ja, prawdę mówiąc, czuję się jak młoda mężatka. Bywa też tak, że po rozstaniu ze współmałżonkiem kobieta albo mężczyzna - bez względu na wiek - odnajduje nową miłość. Zwłaszcza że obecnie społeczeństwo coraz częściej przyjmuje bez oporów "zakochanie się" na każdym etapie życia. Najostrożniej do nowych partnerów rodziców odnoszą się dzieci. Nie jest im łatwo zaakceptować to, że mama lub tata domagają się prawa do seksualności. Pan Jan, dzisiaj 77 lat, od dziesięciu lat jest w związku z kobietą, poznaną po rozwodzie z żoną, z którą przeżył 30 lat. - Nie było mi łatwo. Dzieci obawiały się, że przepiszę dom na Martusię, że stracą spadek, że była żona zostanie bez środków do życia. Musiałem zadeklarować, że wszystkie sprawy majątkowe będą uregulowane tak, jakbyśmy wcale się nie rozwodzili. Rodzina byłej żony uznała, że zwariowałem na stare lata. A my wbrew wszystkiemu zamieszkaliśmy razem i nie żałujemy ani jednego wspólnie spędzonego dnia. Tylko, że nie każdy jest tak zdeterminowany i nie każdy jest przekonany o tym, że na stare lata wcale nie musi się poświęcać. Jadwiga (68 lat) została kompletnie zaskoczona decyzją męża, który oznajmił jej, że złożył pozew o rozwód. Ona, głęboko wierząca katoliczka, nie może zrozumieć, o co mu chodzi. Przecież mają dom i pieniądze. Mogliby razem cieszyć się sukcesami utalentowanych wnuków, jeździć na działkę. Ona by mu gotowała, a on odpoczywałby na balkonie po obiedzie. Tak dotarliby - jedno obok drugiego - do kresu. Jak Pan Bóg przykazał. Tylko, że on chciał zupełnie czegoś innego. Chciał, by o siebie dbała, chciał pojechać do przyjaciół do Rzymu - ona uważała, że te pieniądze, które mieliby zmarnować na podróż, przydadzą się córce. On chciał seksu, a ona odpowiadała, że mu się w głowie koci na stare lata. No to znalazł sobie panią trochę tylko młodszą i zaczął nowy etap w swoim życiu. - Nie wiem, jak długo będę jako tako zdrowy, nie wiem, czy wszystkie plany uda mi się zrealizować, ale będę się starał z całych sił. Nie mam zamiaru gnuśnieć na balkonie i poświęcać się wnukom. Kocham je i zawsze będę je wspierał, ale nie będę żył ich życiem - mówi Andrzej (69 l.). Nie wszyscy zasiedziali małżonkowie potrafią przenieść ciężar wspólnego bycia - z rozwiązywania konfliktów na zwiększanie wzajemnej bliskości. Wiele par przez lata nie pracowało nad wzbogaceniem związku. John M. Gottman, profesor psychologii na uniwersytecie w Waszyngtonie, autor książki "The Seven Principles for Making Marriage Work" (Siedem zasad małżeńskiego sukcesu) pisze, że ludzie przechodzą na emeryturę i nie wiedzą, jak ze sobą rozmawiać, dlatego, że przez całe życie wyłącznie wymieniali informacje, przekazywali polecenia i załatwiali sprawy. Teraz nie umieją znaleźć się w towarzystwie drugiego człowieka. Ci małżonkowie, którzy nie potrafią rozwijać pozytywnych aspektów związku, są zagubieni, samotni i przygnębieni. Iskra ich miłości przygasa. Przestają się wzajemnie pociągać, a nawet lubić. Jednak ogień, który dawał ciepło w małżeństwie, można rozpalić na nowo - mówią psychologowie. Ale potrzebna jest otwartość na przygody, poczucie humoru, czułe gesty, plany. Pary z długim małżeńskim stażem zgromadziły przecież duży emocjonalny kapitał. Można do niego sięgnąć, by rozbudzić emocje i wprowadzić nowe rytuały, jak chociażby spacery w parku, czy wyjazdy na weekendy we dwoje. Ale trzeba też zadać sobie kilka pytań. Czy czujemy wspólnotę celów? Czy uznajemy te same wartości lub podzielamy podobne zainteresowania? Czy myślimy o sobie jak o drużynie, która wiele razem przeszła? Bywa przecież, że ów emocjonalny kapitał całkowicie się wyczerpał. Małżonkowie co prawda nie rzucają w siebie talerzami, ale też nie wychodzą razem i w ogóle mało razem robią. Małżeńskie wypalenie staje się faktem. Niektórzy w takiej sytuacji zdecydują się na rozstanie i będzie to niewątpliwie jedna z trudniejszych decyzji w życiu. Źródło: Zmęczeni małżeństwem
Zdrada małżeńska to jeden z najczęstszych powodów rozwodu. Nie jest to jednak regułą. Zdrada nie zawsze jest początkiem końca. Niewierność małżonków czasami staje się także przełomem, pewnym punktem zwrotnym, który pozwala wszystko przewartościować, spojrzeć na relację inaczej i zacząć wszystko jeszcze raz. Jak żyć po zdradzie męża? Co zrobić, kiedy żona zdradziła? Kiedy warto ratować związek, a kiedy gra nie jest warta świeczki? Temat jest niezwykle złożony, a odpowiedzi nie są oczywiste… Gościem Dzień Dobry Wakacje psycholog Anna Kędzierska. Zdrada to niezwykle trudne i bolesne doświadczenie, które niewątpliwie oddala partnerów od siebie. Chwile zapomnienia trzeba przypłacić tygodniami ciężkiej pracy. Bywa jednak, że zdrada małżeńska całkowicie rujnuje zaufanie w związku. Badania jednoznacznie wskazują, że częściej zdradzają mężczyźni niż kobiety, choć liczba niewiernych pań stale rośnie. Co leży u podstaw tego problemu? Jakie są konsekwencje zdrady małżeńskiej? >>>Zobacz także: Zdrada małżeńska – definicja Zdrada małżeńska pojmowana jest bardzo różnie. Dla mężczyzn dowodem na to, że żona zdradziła, jest zbliżenie seksualne z innym partnerem. Nie ma znaczenia, czy ten kontakt fizyczny miał jakieś podłoże uczuciowe. Dla większości kobiet znacznie trudniejsza będzie zdrada emocjonalna męża. Kobiety szybciej wybaczają klasyczny „skok w bok”, dużo trudniej pogodzić im się z tym, że mąż zakochał się w innej, jest w tę znajomość zaangażowany emocjonalnie. O niewierności może świadczyć sam flirt, pocałunek czy spotkanie z inną kobietą. Dlaczego żona zdradza męża? Dlaczego żonaty mężczyzna zdradza? Zdrada małżeńska jest najczęściej wynikiem osłabienia więzi w związku. Niezaspokojona przez dłuższy okres potrzeba bliskości, ciepła, intymności wywołuje napięcie i frustrację, które wymagają rozładowania. Dlaczego małżonkowie zaczynają się od siebie oddalać? Często przyczyna jest prozaiczna – dzieci, zaangażowanie w pracę, obowiązki domowe. Pochłonięci codziennością małżonkowie nie zauważają wzajemnych potrzeb i pragnień. Nie dbają o siebie, przestają się słuchać. Brakuje im czasu i przestrzeni zarezerwowanej tylko dla nich. Często dochodzą do tego wzajemne żale, pretensje i kłótnie, które jeszcze bardziej oddalają partnerów od siebie. Jeśli w sytuacji kryzysu pojawi się ktoś, kto wysłucha, przytuli, okaże zrozumienie, doceni – trafia w samo sedno. Zdrada małżeńska staje wtedy się łatwą drogą do zaspokojenia własnych potrzeb, zarówno emocjonalnych, jak i fizycznych. Kobiety i mężczyźni pytani o przyczyny zdrady wymieniają różne powody. Zdrada męża często wynika ze spadku atrakcyjności żony, braku zainteresowania z jej strony i skupieniu się na dzieciach, rutyny w związku. Kobiety niewierność najczęściej wyjaśniają brakiem bliskości w związku, zbyt małym zainteresowaniem ze strony męża oraz potrzebą odbudowania poczucia własnej atrakcyjności. Jak poznać, że żona zdradza? Jakie są oznaki zdrady męża? Niezależnie od przyczyn, jedno jest pewne – po zdradzie nic już nie jest takie samo. Kobiety zastanawiają się, czy zachowanie męża po zdradzie jest inne, niż było przed nią, i co może świadczyć o jego niewierności. Mężczyznom sen z powiek spędza pytanie: „Jak sprawdzić, czy żona mnie zdradza?”. Jest kilka przesłanek, na które warto zwrócić uwagę: nagła zmiana wizerunku, większa dbałość o siebie – istnieje ryzyko, że mąż lub żona robią to dla kogoś innego;mniejsze zainteresowanie seksem lub jego brak, niechęć do okazywania czułości;uczucie, że partner jest nieobecny, inny;zmiana w zachowaniu: rozdrażnienie, irytacja, częste wymówki i kłamstwa;emocjonalne oddalenie;częsta nieobecność w domu. Zdrada męża, zdrada żony – co dalej? Nie ma uniwersalnej odpowiedzi na pytanie, co zrobić po zdradzie małżeńskiej. Decyzja o tym, czy się rozstajemy, czy próbujemy naprawić związek, należy tylko do nas. Każde rozwiązanie niesie za sobą pewne konsekwencje. Decyzja musi być przemyślana, podjęta z rozwagą i na spokojnie, nigdy impulsywnie czy pod wpływem złości wywołanej niewiernością partnera. Z całą pewnością zdrada małżeńska jest niezwykle silnym, bolesnym wydarzeniem, które zmusza do tego, by zastanowić się na tym, co dzieje się w małżeństwie. Sygnalizuje, że w brakowało w nim czegoś istotnego: ciepła, bliskości, akceptacji, satysfakcji seksualnej. Warto się temu przyjrzeć. Czas po zdradzie to czas na głęboką refleksję, ale także na przeżycie swoich emocji: cierpienia, wstydu, złości, poczucia odtrącenia. Gdy pierwsze, niezwykle silne uczucia miną, można spojrzeć na sytuację nieco bardziej racjonalnie i zastanowić się, co dalej. Czy potrafimy wybaczyć zdradę? Czy dajemy związkowi drugą szansę? Czy jesteśmy w stanie zaufać tej osobie ponownie? A może zdrada dyskwalifikuje partnera raz na zawsze? Rozwód to traumatyczne doświadczenie, ale czasem bywa jedynym rozwiązaniem. Jeśli dojdziemy do wniosku, że zdrada nie przekreśla szans na wspólną przyszłość, że zależy nam na ratowaniu związku, przychodzi trudny czas mierzenia się z problemami. Jak odbudować małżeństwo po zdradzie? Wymaga to dobrej woli, silnej motywacji, umiejętności przepraszania, ale też wybaczania. Potrzebna jest obustronna chęć, by zrozumieć swoje potrzeby i pragnienia, by umocnić swoją relację i by wyeliminować to, co doprowadziło do zdrady. Warto w takiej sytuacji poprosić o pomoc terapeutę. Wpływ zdrady na psychikę. Jak poradzić sobie z negatywnymi emocjami? Zdrada dla niektórych jest ciosem, który odbiera sens życia, kładzie na łopatki i nie pozwala się podnieść przez wiele miesięcy. Osoba zdradzona odczuwa również spadek własnej wartości. Jak sobie radzić z tym emocjami? Według gościa Dzień Dobry Wakacje, psycholog Anny Kędzierskiej:Trzeba zacząć doceniać siebie za drobne sukcesy, dbać o siebie i swój komfort - zarówno psychiczny, jak i fizyczny, nagradzać siebie za wysiłek, nawet jeśli nie zakończył się on sukcesem. Należy cieszyć się chwilą, celebrować relacje z ludźmi, których towarzystwo nam służy i znaleźć sobie hobby. Można również napisać opowiadanie o tym, co nas spotkało i zakończyć je happy endem. No i warto korzystać z pomocy terapeutów i grup wsparcia. Ważne, żeby odizolować się od ludzi, którzy dolewają oliwy do ognia naszej złości, bo to nam nie Redakcja Dzień Dobry WakacjeŹródło zdjęcia głównego: PeopleImages/GettyImages
Jak żyć w małżeństwie i nie zwariować? Jacek Pulikowski twierdzi, że można żyć w małżeństwie i nie zwariować. Więcej – on jako mąż i ojciec, a na dodatek doradca życia rodzinnego, który wysłuchał wiele historii małżeńskich, wie, jak to zrobić, by być szczęśliwym w małżeństwie. Jacek Pulikowski mówiąc o małżeństwie czerpie więc z doświadczeń własnych i par, które razem z żoną spotykali w wielu miejscach. Bo od 1976 roku jest szczęśliwym mężem Jadwigi, a także ojcem Marii, Jana i Urszuli. Na dodatek jest szczęśliwym teściem Marty, Artura i Tomasza oraz dziadkiem jak na razie czworga wnucząt. Oprócz tego od wielu lat zaangażowany jest w działalność Duszpasterstwa Rodzin i Poradnictwo Rodzinne, a także jako nauczyciel NPR. Jest wraz z żoną członkiem – założycielem i był wieloletnim Prezesem Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Poznańskiej. Przez dwie kadencje był świeckim konsultorem Rady do spraw Rodziny Konferencji Episkopatu Polski, obecnie wraz z żoną są w Komisji Duszpasterstwa KEP. Oboje byli też audytorami na Synodzie Biskupów o Rodzinie w Rzymie w 2015 roku. Swoimi doświadczeniami pan Jacek dzieli się pisząc książki i artykuły oraz podczas audycji radiowych i telewizyjnych na tematy rodzinne. Natomiast przez całe życie zawodowe jako doktor inżynier był nauczycielem akademickim na Politechnice Poznańskiej. Ponadto prowadził zajęcia na Podyplomowym Studium Rodziny na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu. Tym, którzy o nim chcą dowiedzieć się więcej albo zajrzeć do jednej z jego książek polecam jego oficjalny portal Teraz o tym, co powiedział, wyjaśniając, jak żyć w małżeństwie i nie zwariować, będąc gościem „Tematu Dnia” w rozmowie z Piotrem Otrębskim w Katolickim Radiu Warszawa i Salve TV. Ktoś zapyta, czy to możliwe? Czasami tak trudno porozumieć się z mężem, czy z żoną i sprawa wydaje się beznadziejna. Ale słuchając innych wiemy, że w głębi serca wiele żon i mężów marzy o tym. Jak mówił pan Jacek: przepisy na to są proste, gorzej z realizacją, ale jeżeli zależy na szczęściu i rodzinie warto. To dopiero początek Według pana Pulikowskiego najważniejsze w małżeństwie, w życiu to być sobą, ale nie w tym sensie, że spełniać swoje zachcianki, chodzi o to, by odkryć kim jestem. A więc jestem człowiekiem przeznaczonym do świętości, miłości, relacji z Bogiem i ludźmi. Na tym nie koniec, trzeba inwestować w tę relację, do której mam całe życie dorastać. - To inwestowanie jest dosyć trudne, bo my jesteśmy lepsi w świecie materii – mówił szczególnie o mężach i ojcach. - Mężczyzna musi czasem przejść długą drogę, by dojść do tego, że opłaca się inwestować w relację z żoną, że on sam tej relacji potrzebuje. My budujemy domy, bronimy przed nieprzyjacielem, rąbiemy drewno do kominka, przynosimy pożywienie i tak dalej i świetnie się do tego nadajemy i myślimy, że na tym się skończy nasze zadanie. Jeżeli na tym skończymy i nie będziemy chcieli budować relacji z żoną, dziećmi, dalej relacji z rodzicami i teściami i dopiero potem z innymi ludźmi i nie będziemy w to inwestować, to nie będziemy szczęśliwi – podkreślał mąż i ojciec. - Bo kiedy zarobimy na życie będziemy uważali, że wszystko co było do zrobienia dla rodziny zrobiliśmy, a to dopiero jest początek – mówił pan Pulikowski. - Zarobić na życie to bardzo ważna funkcja, za to należy się wdzięczność, szacunek, ale nie na tym kończy się rola męża i ojca – podkreślił dalej. Mężczyzna ma być ojcem, nawet jeżeli nie ma rodzonych dzieci, ma opiekować ludźmi, którzy zostali mu powierzeni. Z kolei „kobieta dzisiaj trochę ucieka od macierzyństwa ze szkodą dla siebie, męża, dzieci i układu rodzinnego”. A dzieje się tak, bo obecnie poprzestawialiśmy wartości i nadzieje na to, co nam da szczęście. Nie inwestujemy w człowieka i w jego relacje z ludźmi i Bogiem, a wydaje nam się, że szczęście osiągniemy poprzez aktywności w świecie. Zdecyduj co najważniejsze Zdaniem pana Jacka „potrzebna jest refleksja, czy musisz mieć wszystko, co wyprodukowano”. - Miliard ludzi na świecie nie wie, czy jutro będzie mieć garść ryżu dla żony i dziecka. Ale nie za garść ryżu ludzie pracują w korporacjach i pozwalają sobie dyktować takie warunki. Nie ma pomysłu, że można zrezygnować z lepiej płatnej pracy na rzecz takiej, która daje szansę, że będę w rodzinie – mówił i podkreślał pan Pulikowski, „to jest niedola układu społecznego, w którym jesteśmy”. Niektórzy mówią żona, matka musi pracować, bo za jedną pensję nie da się przeżyć, czy na pewno? I warto odpowiedzieć, co jest najważniejsze dla nas? Jacek Pulikowski odpowiedział również, jak to było i jest o jego rodzinie. - Moja żona wyrosła w skromnej pięciodzietnej rodzinie, nauczyła się żyć oszczędnie. Ja też nie miałem jakiegoś dobrobytu w domu. Miałem uczciwy, porządny dom, ale była nas trójka dzieciaków i tylko tata pracował zawodowo, a mama pracowała w domu. I teraz całkiem nieźle żyję i uważam, że jestem szczęśliwy nie zarabiając kroci – tłumaczył mąż i ojciec. - U nas z kolei była taka sytuacji, że czekaliśmy długo na pierwsze dziecko, bo prawie 12 lat na jego urodzenie. Żona - wzorowa studentka pracowała, zrobiła doktorat, miała staże zagraniczne, robiła karierę zawodową w bardzo wysublimowanej dziedzinie - biochemii, miała świat prawie że u stóp. Kiedy poczęło się nasze pierwsze dziecko ona miała właśnie dostać zagraniczne stypendium, ale dziękuje za nie – opowiadał pan Jacek i dodając, że inni radzili, by zdecydowała się na stypendium choć na kilka miesięcy i zarobiła. Ona natomiast odpowiadała wtedy: „Nie, ja chcę być mamą”. - Przez 10 i pół roku była mamą w domu i widziała wszystkie uśmieszki dziecka, wzloty, upadki, ząbki, tragedie i radości i za żadne skarby świata, by tego nie oddała. Napisała taką książkę o kobiecości i pisze tam, że dziękuje Panu Bogu i mężowi, że mogła to wszystko „smakować” – opowiadał Jacek Pulikowski, a on wtedy pracował na uczelni i zajmował się dziećmi rano - budził je, szykował śniadanie, odprowadzał do przedszkola, a potem do szkoły. Łaska sakramentalna Pan Jacek pytany, czy Bóg bierze odpowiedzialność za małżeństwo sakramentalne, stwierdził: „Nie”. - Mamy wolną wolę i bierzemy odpowiedzialność za siebie, a Bóg każdemu małżeństwu sakramentalnemu daje łaskę. Łaska sakramentalna pozwala przetrwać każdemu, nawet najbardziej umęczonemu małżeństwu – zauważył. Jak odkryć tę łaskę? Trzeba z niej korzystać, przystępować do sakramentów i wspólnie modlić się. Nikt z nas nie może powiedzieć, że od dzisiaj będę super wierzący, z Bogiem za pan brat, ale mogę zacząć praktykować i do tego namawiał pan Pulikowski. - Jeżeli ktoś mi powie: godzinę w tygodniu mogę poświęcić dla Pana Boga i jeżeli pójdzie w niedzielę na Mszę Świętą to statystyki podają, że tacy ludzie 25 razy rzadziej się rozwodzą niż średnia krajowa. A jak dorzucisz 30 sekund dziennie na codzienną, wspólną modlitwę to 750 razy rzadziej będziesz się rozwodził niż średnia krajowa – tłumaczył pan Jacek i tym momencie nawiązał do swojej pracy jako doradcy życia rodzinnego. - Przez 30 lat pracy z małżeństwami nie spotkałem małżeństwa, które modliło się codziennie i rozpadło się – podkreślił. W ich życiu były najróżniejsze trudności, ale każde z nich przetrwało. - Owszem były takie, które się modliły i przestały się wspólnie modlić, odeszły od Boga, bo przykazania im przeszkadzały i ich małżeństwa się rozpadały. Ale ci, którzy nieraz z zaciętymi zębami mówią: „i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” i nie zasną niepogodzeni, ci się nie rozwiodą – podkreślał doradca życia rodzinnego, bo oni budują na skale. Oczywiście nie możemy sobie narzucić głębokiej wiary, ale możemy sobie w małżeństwie narzucić czas oddany dla Pana Boga, może to być czas na modlitwę, nabożeństwa, adorację i ten czas będzie miał przełożenie na życie. Wywiad wywołał różne reakcje słuchaczy, pan Robert napisał: „Dla wielu młodych ludzi to, co mówi pan Jacek może wydać się abstrakcją, jednak wcale nią nie jest. Przez wiele lat dążyłem do zdobycia pieniędzy i życie przeciekało przez palce nie pozostawiając wielu wspomnień rodzinnych. Praca, wyjazdy, dzika gonitwa za czymś nierealnym. Bóg jednak potrafi odwrócić życie o 180 stopni. Kiedy dzieci były już odchowane wszystko wydawało się jakoś poukładane zakradła się pustka w życiu i pytanie, co dalej. Dalej była choroba żony, w wyniku której po dziesięciu latach przyszedł na świat nasz kolejny syn. Zdecydowałem się odejść z dobrze płatnej pracy, która jednak kłóciła się z moją moralnością i wyznawanymi zasadami. Wcale nie twierdzę, że było łatwo, ale o wiele lepiej jest mi żyć kiedy wiem, że nie żyję dla mamony, a dla rodziny. Nie byłoby tej zmiany, gdyby nie Bóg ze swoją dobrocią łask”. Więcej usłyszysz słuchając na youtube pana Pulikowskiego. Tekst Renata JurowiczZdjęcie:
jak żyć w nieudanym małżeństwie